Imaginy o Zaynie.

Od Weroniki (mojej dobrej koleżanki) - "Na ulicy Dygasińskiego..."

Było już późno. Naprawdę późno. Powoli gasły światła ulicznych lamp. Szłam szybko ulicami, żeby zdążyć na jakąś ostatnią taksówkę. Co to za pomysł żeby siedzieć u koleżanki do tej pory?! Masakra. Rodzice będą nieźle wkurwieni. Postanowiłam skręcić w Dygasińskiego, żeby było szybciej. Było mi tam raźniej - przynajmniej drogę oświetlał neon z apteki. Szłam szybko, starając się myśleć o czymkolwiek innym, tylko nie o ciemności, która mnie otacza. Nagle usłyszałam za sobą kroki. Poczułam lekki dreszcz na plecach. Co tam, myślę. To tylko przechodzień. Za dużo horrorów, [T.I], opamiętaj się. Przejdzie sobie bokiem i już. Wmawiając sobie to, nie spodziewałam się tego, co się chwilę potem stało. Poczułam mocne uderzenie i już po chwili leżałam na ziemi. Byłam w zbyt wielkim szoku, by krzyczeć. Jakiś człowiek wyrwał mi torebkę. Nie widziałam jego twarzy. Opamiętałam się i wrzasnęłam, próbując się podnieść. Znowu poczułam pchnięcie. W świetle gasnącej lampy zobaczyłam błysk ostrza i chwilę potem straszliwy ból. Nie słyszałam własnego krzyku.

* * *

.... Szedłem ulicą jak zwykle. Było już trochę ciemno, ale nie robiło to na mnie wrażenia. Moje myśli kierowałem do piersi uroczej blondynki, którą widziałem przed chwilą. Nie patrząc zbytnio na otaczający mnie świat szedłem w dół Dygasińskiego, gdy nagle usłyszałem krzyk. Podniosłem głowę. Paręnaście metrów przede mną jakiś człowiek wbijał nóż w bok leżącej na ziemi dziewczyny. Sekundę później biegł przed siebie z torebką, a dziewczyna miotała się na ziemi. Podbiegłem do niej, serce waliło mi jak oszalałe. Nie mogłem skupić myśli. Nachyliłem się nad nią. - Kurwa mać... słyszysz mnie? Usłyszałem jej chrapliwy oddech.
- Za... Zayn? - wyjęczała. Serce we mnie zamarło. [T.I.].
- Boże święty, [T.I.]!.... Natychmiast wyciągnąłem telefon z kieszeni i wykręciłem 112. Kurwa, nie odbierają. Usłyszałem jej stłumiony szloch. Mocno krwawiła. Nóż ranił jej bok. Miotała się z bólu, nie mogąc krzyczeć z przerażenia. - kurwa... wytrzymaj, wytrzymaj jeszcze chwilę... - ręce drżały mi tak, że nie mogłem utrzymać telefonu. Gdy usłyszałem głos pracownika pogotowia, prawie wykrzyczałem, co się stało, i gorączkowo podałem adres. Rozłączyli się, a ja natychmiast nachyliłem się nad [T.I.]. - Słyszysz mnie? Kurwa mać, trzymaj się, proszę... zaraz przyjadą... Nie mogłem znieść jej łkania. Serce się we mnie kroiło. Może uważałem ją za trochę pojebaną dziewczynę i w sumie nigdy nie zwracałem na nią uwagi, ale w tym momencie zrobiłbym cokolwiek, żeby jej pomóc. Po raz pierwszy widziałem tyle krwi i czułem zawroty głowy. - Stra-strasznie... boli... - sapała. Jej bok wyglądał strasznie. Zrozumiałem, że może nie dożyć przyjazdu karetki. Zdjąłem koszulę, rozerwałem ją i zrobiłem jej jako taki opatrunek. - Wytrzymaj... wytrzymaj proszę... kurwa, wytrzymaj... - szeptałem do niej gorączkowo, widząc, że zaczyna blednąć.
- Za-Zayn... ja... ja nie wy-wytrzym...mamm... ja umrę, Zayn...
- Nie umrzesz! Nie umrzesz, słyszysz? Zaraz... zaraz przyjadą po ciebie! - głos mi się łamał. - Masz wytrzymać, kurwa, rozumiesz? - Miałem ręce w jej krwi. Ostatkiem sił złapała mnie za ramię. - Za...Zayn... Poczułem przerażający strach.
- Nie... nie zamykaj oczu, słyszysz? Nie zasypiaj! Nie możesz! Patrz na mnie! widzisz mnie? kurwa, widzisz?
Oddychała chrapliwie, co chwila kaszląc. Krwi było coraz więcej. Z daleka usłyszałem sygnał karetki. Zamykała oczy. Nie wiedziałem, co robić. Żeby chociaż na chwilę jeszcze uchronić ją od nieprzytomności, pocałowałem ją. Otworzyła oczy. Widziała mój strach, moją wolę jej przeżycia. Uśmiechnęła się z bólem. Wtedy nadjechała karetka. Cały czas na nią patrzyłem. Nie wiedziałem, co się

 wokół mnie dzieje. Po chwili zostałem sam.

_______________________________________________________
Mój - "Przyjaźń ponad wszystko"


„Żyję na tym świecie już paręnaście lat i nie spotkało mnie nic szczęśliwego, może było parę uniesień ponad chmury, ale trwały one nie dłużej niż 3 dni. Czemu miałabym nie skończyć jak moi znajomi i znajomi znajomych? Co mnie tu trzyma? Dom? Domu już dawno nie mam, chyba że można tak nazwać pokój z kanapą, w którym czuć tylko odór alkoholu i słychać płacz mojej młodszej siostry. Siostry, która porzuciła mnie 2 lata temu w autobusie w drodze do lepszego świata. Odeszła i siedzi z mamą tam u góry, ponad chmurami, a ja zostałam sama z ojcem, który nie umie poradzić sobie z pustką pozostawioną przez je obie. Przyjaciół też nie mam, bo kto zwrócił by uwagę na dziewczynę z tyloma problemami, już nie ma ludzi, którzy chętnie by pomogli. Nie mam nikogo, wszyscy się odwrócili, moimi jedynymi przyjaciółkami są żyletki, a teraz poznałam nowego przyjaciela ma na imię MOST. Most, który poznał mnie z RZEKĄ. Oni pomogą mi uciec od problemów i przyspieszą moją drogę do mamy i siostry.” - stoisz już na ostatnim szczeblu zdecydowana na skok, gdy nagle ktoś łapie cię za ramię.
On: Nie rób tego, nie znam powodu twojego postanowienia, ale cokolwiek to jest, nie jest warte takiej ceny jak twoje życie. - nadal stoisz na szczeblu zdezorientowana obrotem sprawy, nie sądziłaś, że są jeszcze ludzie, którzy są wrażliwi na ból innych.
Ty: Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? I tak to zrobię, więc się nie wysilaj! Nikt mnie tu nie potrzebuję, po co mam tu żyć i zabierać dodatkową ilość tlenu innym?
On: Spokojnie, nie rób tego w przypływie uczuć. Zejdź proszę, porozmawiajmy..
Ty: Nie znam cię, nie będę ci opowiadać o moim życiu.
On: Sądzę, że potrzebujesz rozmowy. Nie znasz mnie, ale możemy się poznać.
Ty: Po co ci znajomość ze mną? Nie dam ci nic, jestem bezużyteczna!
On: Ale ja nic nie chcę w zamian, po prostu nie lubię patrzeć na czyjeś cierpienie. Proszę cię tylko o jedną rozmowę, jeśli po niej nadal będziesz chciała skoczyć, obiecuję że nie będę cię już powstrzymywał. To co zejdziesz?
Patrzyłaś tępo na chłopaka i nie byłaś pewna czy możesz mu zaufać, jednak coś w środku podpowiadało ci żeby zaryzykować. Nadal niepewna powoli schodzisz po szczeblach na ziemię.
On: Dziękuję.
Chłopak podszedł bliżej i złapał mnie za rękę żeby mieć pewność, że nie zrobię nic głupiego. Dopiero teraz dokładnie widziałam jego brązowe oczy, które teraz poznawały rysy mojej twarzy.
On: To może pójdziemy do baru po drugiej stronie ulicy?
Ty: Wolę do parku.
On: No to chodźmy.
Szliśmy w odległości paru centymetrów od siebie, trochę nieswojo się czułam, bo zawsze chodziłam sama z kapturem na głowie uciekając przed ludźmi.
On: Jestem Zayn, Zayn Malik, zapomniałem się przedstawić. - obdarował mnie chyba swoim najwspanialszym uśmiechem.
Ty: A ja jestem [T.I], może to dziwne, ale mam wrażenie, że gdzieś cię widziałam.
On: Może w telewizji?
Ty: Raczej nie, rzadko oglądam cokolwiek.
On: To może w gazecie albo na jakimś plakacie?
Ty: To kim ty jesteś? - spytałam lekko zszokowana.
On: Nie gustujesz w muzyce pop co nie?
Ty: Wolę rap. - odpowiedziałam ponuro.
On: Tak myślałem, bo ja jestem członkiem zespołu popowego One Direction..
Ty: O kur....kurde!
On: Spokojnie, usiądź.
Ty: Ja jednak chyba już pójdę, nie chcę zepsuć ci kariery..
On: Jedyne co mi zepsujesz to humor, jeśli nie dotrzymasz obietnicy.
Ty: Ale..
On: Żadnego 'ale' siadaj, porozmawiamy.
Spędziliście na tej ławce cały wieczór rozmawiając, nie spieszyło ci się do domu, a wręcz przeciwnie wolałaś wracać później. W parę godzin poznaliśmy się jak większość ludzi w parę miesięcy.

* 6 miesięcy później *

Jesteście z Zaynem najlepszymi przyjaciółmi, dzięki niemu twoje życie ma sens. Dzisiaj idziecie do kina, więc Zayn zaraz po ciebie przyjdzie.
Ty: Cześć. - lekko uśmiechnęłam się na powitanie do Zayna.
On: Cześć, ładnie wyglądasz. - jak zawsze obdarzył mnie tym wspaniałym uśmiechem.
Ty: Dzięki, to idziemy?
On: Tak.

* po filmie *

On: Przejdziemy się do parku?
Ty: Jasne.
Usiedliśmy na 'naszej' ławce, nazywaliśmy ją tak, bo od dnia, w którym się poznaliśmy chodziliśmy na nią codziennie.
On: [T.I], muszę ci coś powiedzieć, jesteśmy przyjaciółmi i obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy mówili sobie prawdę. - słuchałaś go z podwójną uwagą, bałaś się tego co może zaraz powiedzieć – Nie wiem jak zareagujesz, ale ja nie mogę czekać dłużej. [T.I.] znamy się już 6 miesięcy, ale ja od początku wiedziałem, że jesteś inna, niesamowita, dlatego wtedy na moście podszedłem i tak bardzo pragnąłem ci pomóc, poznać cię bliżej. Po miesiącu byliśmy już najlepszymi przyjaciółmi co dla mnie było najmilszą niespodzianką. A dzisiaj mam nadzieję, że nasza znajomość przejdzie na wyższy poziom, [T.I.] do dziś nie wiedziałem co to jest, ale teraz już wiem. Zabrzmi to dość banalnie, ale KOCHAM CIĘ, naprawdę mi na tobie zależy. Wiele przeszłaś, dlatego obiecuję ci, że cię nie skrzywdzę, zaufaj mi. - trzymał cię za rękę w geście przysięgi i patrzył ci głęboko w oczy.
Ty: Zayn..nie zrozum mnie źle, w sumie to powiedziałeś już to co chciałam powiedzieć. Dużo przeszłam i ciężko mi jest 'przejść na wyższy poziom' jesteś dla mnie kimś ważnym, jesteś jedyną osobą, której ufam, ale nie chcę cię stracić. A często przez miłość traci się przyjaciół, ja tak nie chcę. Dlatego przepraszam, ale nie potrafię. - uciekłaś.
On: Zaczekaj! - stałaś parę metrów od niego i patrzyłaś co chce ci powiedzieć – Odprowadzę cię do domu jak zawsze, mam nadzieję, że to co powiedziałem nie zmieni tego co jest między nami. Nie chciałbym żeby tak się stało, nadal jesteśmy przyjaciółmi prawda?
Ty: Oczywiście, chodźmy.



Nadal jesteście przyjaciółmi, choć wiesz, że Zayn pragnie czegoś więcej to jak na razie nie chcesz niczego zmieniać. Może za parę miesięcy, lat zmienisz zdanie i będziecie wspaniałą parą, ale rany w sercu są jak na razie zbyt głębokie....
_______________________________________________________
Moje - Koncert.
Dzisiaj nadszedł twój wymarzony dzień w życiu. Właśnie dziś idziesz na koncert swojego ulubionego zespołu 1D. Kochasz wszystkich, ale jednak najbardziej Zayna. Idziesz tam ze swoją przyjaciółką [I.T.P]. Ona natomiast najbardziej lubi Louisa. Strój na wieczór miałaś już przygotowany. Cały czas marzyłaś, że Zayn zwróci na ciebie uwagę. Była już 18. Miałaś godzinę na zrobienie się na bóstwo. Byłaś gotowa już o 19:40. Twoja przyjaciółka przyszła po ciebie o 19:45. ruszyłyście w stronę stadionu. Miałyście niedaleko, więc dotarłyście na 19:50. Zajęłyście miejsca. Miałyście nr 10 i 11. W pierwszym rzędzie na samym środku. Chłopaki punktualnie o 19 wyszli na scenę. Wszyscy zaczęli piszczeć. Ty nie byłaś wstanie. Odebrało ci mowę. Patrzyłaś błędnym wzrokiem w Zayna. Byłaś zachwycona, wyglądał jeszcze piękniej niż na zdjęciach. Nagle spojrzał na ciebie. Tak, właśnie patrzył prosto na ciebie. Spotkaliście się wzrokiem. Teraz była kolej na solówkę Zayna, uśmiechnął się do ciebie i zaczął śpiewać, lecz nie przestawał się na ciebie gapić. Skończyli śpiewać. Niektórzy zaczęli się rozchodzić, gdyż albo im się spieszyło albo mieli bilet z VIP-em tak jak ty i szli za kulisy do chłopaków. Tobie jednak się nie spieszyło, chłopaki nie schodzili, więc ty stałaś i patrzyłaś się na nich jak w obrazek. Nagle podszedł do ciebie Zayn.
Z: Cześć śliczna.
Zaczęłaś się rozglądać, obok ciebie stała tylko twoja przyjaciółka. 'Czy on mówi do mnie ?' - myślałaś. Nie mogłaś uwierzyć.
T: Hej. - w końcu wykrztusiłaś z siebie.
Z: Okey. Muszę lecieć fanki czekają. - mrugnął do ciebie. - A tu masz mój nr telefonu. Zadzwoń. - odszedł.
Zaczęłaś piszczeć i skakać. Twoja przyjaciółka z tobą.
Przyjaciółka. : Okey. Spokojnie. Przecież my też mamy vipa. No chodź za kulisy.
Weszłyście i ustawiłyście się w kolejce. Stałyście jako ostatnie. W końcu nadeszła wasza kolej. Zayn, gdy cię zobaczył uśmiechnął się od ucha do ucha.
T: Cześć – przywitałaś się.
Ch: No cześć.
Zrobiłaś sobie z każdym zdjęcie, dali ci autograf i cię przytulili, jak każdą fankę. Jednak Zayn przytulił cię mocniej niż reszta i dał ci delikatnego buziaka w policzek. Każda fanka po przytuleniu odchodziły, więc i ty skierowałaś się do wyjścia.
Z: Poczekaj ! - zatrzymałaś się. - Chłopaki to już wszystkie prawda ?
Ch : Tak.
Z: Okey. To ja zmykam. Cześć. - podszedł do ciebie. - Może się przejdziemy.
T: Okey.
Twoja przyjaciółka powiedziała ci wcześniej, że wróci sama do domu. Poszliście z Zaynem do parku.
Z: Jak masz na imię ?
T: [T.I.]
Z: nie dość, że taka śliczna. To ma jeszcze tak piękne imię. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
T: Hihi..dzięki.
Z: Jesteś stąd czy..?
T: Tak, stąd. Mieszkam niedaleko.
Z: A to super.
T: Czemu ?
Z: Bo nie musimy się spieszyć. Nikt chyba nie czeka na ciebie ?
T: No nie.
Z: To dobrze. To co robimy ?
T; Hm..nie wiem.
Z: Mam pomysł.
Przybliżył się do ciebie i pochylił tak, aby wasze usta się stykały. Już po chwili namiętnie cię całował. Po dłuższej chwili oderwaliście się od siebie.
Z: Co ty na to ?
T: Pasuję mi.
Wróciliście do gorących pocałunków. Po długim czasie odsunęłaś się.
T: Ja będę musiała już iść.
Z: Szkoda. - zrobił smutną minkę. - Pozwól, że cię odprowadzę.
T: Z przyjemnością.
Ruszyliście w stronę twojego domu.
T: To już tutaj. - wskazałaś na dom po prawej stronie. Zayn znów posmutniał.
Z: No cóż. To dobranoc.
T: Dobranoc.
Z: [T.I] obiecaj mi, że się jeszcze spotkamy.
T: Obiecuję. - uroczo się uśmiechnęłaś.
Z: To dobranoc. Miłych snów. - pocałował cię na pożegnanie.
T: Dobranoc. - krzyknęłaś, wchodząc na podwórko.
Weszłaś do domu, rodzice już spali, więc po cichu poszłaś do pokoju.
'To był cudowny dzień' – powiedziałaś przed snem.

Od tamtej pory spotykasz się z Zaynem niemal codziennie. Niedawno spytał się czy chcesz być jego dziewczyną ? Ty oczywiście zgodziłaś się. Jesteście idealną parą. Wszyscy ci zazdroszczą takiego chłopaka, a ty nie możesz uwierzyć, że Zayn Malik spośród tylu dziewczyn wybrał ciebie.
_______________________________________________________
Moje dzieło - W ciąży

Jesteście z Zaynem parą już 2 lata. On co noc, gdy spotykacie się w łóżku nalega, abyście to zrobili. Lecz ty masz obawy, gdyż jako nastolatka zostałaś zgwałcona. Zayn próbuje cię zrozumieć, ale pożądanie wygrywa. Dziś mija wasza rocznica odkąd jesteście razem, więc Zayn ma porządny argument.
Z: Kochanie, proszę zróbmy to dzisiaj. Dziś 7 lipiec, dzień w którym zostaliśmy parą.
T: Zayn kochanie, wiem ale zrozum mnie. To dla mnie bardzo ciężkie.
Z: Rozumiem. Ale od tamtego zdarzenia minęło już 5 lat. Pora zapomnieć.
T: Ale to takie ciężkie.
Z: Ale przecież mnie kochasz prawda.?
T: Oczywiście. Jak śmiesz w to wątpić.?
Z: I ufasz mi..?
T: No pewnie. *uśmiechasz się*
Z: A więc nie rozumiem. Kochasz mnie. Ufasz mi. To czemu nie chcesz tego zrobić.? Ja cię nie skrzywdzę. *uśmiecha się uwodząco*
T: Wiem kotku. Ale..
Z: Ale coo.? Tu chodzi o mnie.? Myślisz, że jestem aż taki słaby.?
T: Nie, nie o to chodzi. Po prostu nie potrafię.
Zayn wstaje. Nie wiesz co chce zrobić. Wychodzi smutny z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Wybiegasz za nim. Widzisz jak bierze kluczyki od auta ze stołu.
T: Zayn kochanie, gdzie jedziesz.
Z: Jak najdalej..
T: Kotku nie bądź na mnie zły..
Z: Ale ja nie jestem.
T: Przecież widzę.
Nagle poczułaś, że trzeba zapomnieć o tym co było i myśleć o przyszłości. Poczułaś, że musisz to zrobić dla niego.
T: Zayn.!
Z: Taak?
T: Usiądź na kanapie i poczekaj chwilkę. *mrugasz do niego*
Poszłaś na górę do łazienki. Po drodze wzięłaś jakieś skromne, ale seksowne ciuszki. Zrobiłaś sobie uwodzący makijaż, ubrałaś się, włączyłaś romantyczną muzykę w całym domu i powoli zeszłaś po schodach na dół, gdzie czekał na ciebie zniecierpliwiony Zayn. Podeszłaś do niego i usiadłaś mu na kolanach.
T: No kochanie, jak ci się podobam.?
Z: Wow. Jak zawsze sexy. *mruga do ciebie okiem*
T: To co jesteś gotowy na najlepszą noc swojego życia.?
Z: No jasne.
Bierze cię na ręce i biegnie do sypialni...

    *miesiąc później *

T: Zayn chodź tu szybko.!
Z: Już biegnę.
T: Zayn.! Strasznie boli mnie brzuch..aałaa.
Z: Co.? Brzuch.? Już dzwonię po lekarza.
T: Nie, nie trzeba. Przynieś mi tylko tabletki na żołądek.
Z: Nie! Jedziemy do szpitala.
Wstajesz. Nagle robi ci się przed oczami biało i tracisz przytomność. Budzisz się w szpitalu. Obok ciebie siedzi Zayn.
T: Zayn co ja tu robię.?
Z: Wiesz jak się przestraszyłem. Musiałem cię tu przywieźć.
T; I co mi dolega.
Z: Jeszcze nie wiem. Doktor powiedział, że zaraz to sprawdzi.
T: Aha. Która godzina.?
Z: 12:20
T: Zayn.! O 12.30 masz próbę.!
Z: O rany.! Zapomniałem.
T: No to leć.!
Z: Nie zostawię cię samej.
T: No idź już. Poradzę sobie. Przecież nie powiedzą mi, że jestem śmiertelnie chora czy jestem w ciąży..Haha
Z: No nigdy nie wiadomo.
Zayn poszedł na próbę. Zostałaś sama w czterech ścianach. Przychodzi do ciebie lekarz.
L: Dzień dobry. A mąż gdzie.?
T: To tylko mój chłopak.
L: Oj przepraszam. A więc gdzie jest chłopak.?
T: Musiał wyjść. Miał ważną sprawę.
L: Aha. Dobrze przejdźmy do rzeczy.
T: Tak. Jestem ciekawa na co jestem chora.
L: To nie choroba. Jest pani w ciąży.
Zatkało cię. Nie wierzyłaś w to co powiedział lekarz.
T: Co? Jak to?
L: Niech się pani nie obawia. Może pani wracać do domu.
O 13 byłaś już w domu. Nadal nie wierzyłaś w to. Myślałaś teraz tylko o tym, jak to powiedzieć Zaynowi. 'Nie nie mogę mu powiedzieć. Muszę się wynieść z jego życia, przecież to mu zepsuje karierę' myślałaś. Zaczęłaś się pakować. Na stole w salonie zostawiłaś kartkę z napisem: 'Musiałam wyjechać. Nie szukaj mnie. I pamiętaj kocham cię. [T.I]'
Wyszłaś z domu. Pojechałaś taksówką do domu twojej przyjaciółki Danielle.
D: O [T.I] Co ty tu robisz.?
T: Dan muszę ci coś powiedzieć.
Opowiedziałaś jej wszystko. I poprosiłaś żeby nie mówiła swojemu chłopakowi Liamowi, bo on powie Zaynowi.
D: Ale przecież ty musisz mu powiedzieć. Sama sobie nie dasz rady z dzieckiem.
T: Ale to mu zniszczy karierę.
Nagle ktoś wszedł do domu. Był to Liam, lecz nie sam. Był z nim Zayn.
Li: Hej Dan. O [T.I].
D: Witajcie.
Z: O kochanie co ty tu robisz. Wyszłaś już ze szpitala.?
T: Tak zaraz jak poszłeś mnie wypuścili. A ty byłeś w domu.?
Z: Nie jeszcze nie zdążyłem. A i co ci dolega.?
D: Zayn chodź na chwilę do kuchni.
Zayn i Dan wyszli. Zostałaś z Liamem. Zaczęliście rozmawiać. Ale ty nie mogłaś skupić się na tej pogawędce. Wiedziałaś co Dan chce powiedzieć Zaynowi. Bałaś się jego reakcji.
Z: [T.I] czy to prawda?
T: Tak. Przepraszam. Wiem zniknę z twojego życia.
Z: Co.? Nigdzie cię nie puszczę. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
T: Naprawdę.? Ale przecież zniszczy ci to karierę.
Z: Nawet tak nie mów. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Schyłił się, aby pocałować twój brzuch. A następnie przytulił cię mocno i złożył na twoich ustach delikatny pocałunek.

Minął rok. Macie śliczną córeczkę o imieniu Emma. Zaraz po narodzinach małej wzięliście ślub. Teraz jesteście szczęśliwą rodziną.  



8 komentarzy: